Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiola Fiuk dla gk24: - Taniec to dla mnie filozofia życia, pasja, zawód i sposób na zarabianie pieniędzy

Marzena Sutryk
Piotr Czapliński
Do Koszalina przyjechała Viola Fiuk, zwyciężczyni III edycji. To tancerka, która wygrała ostatnią edycję You Can Dance. Znalazła chwilę, aby z nami porozmawiać. Oczywiście przede wszystkim o tańcu, ale nie tylko...

Wiola Fiuk

Wiola Fiuk

To zwyciężczyni 3. edycji telewizyjnego programu You Can Dance. Ma 23 lata i pochodzi z Siedlec. Pracowała w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Brała udział w Mistrzostwach Polski, Europy i Świata. Ma na swoim koncie Mistrzostwo Polski w show dance i disco dance oraz Mistrzostwo Świata w show dance.

- Od kiedy tańczysz?
- Odkąd skończyłam osiem lat. Od dziecka z siostrą tańczyłyśmy w domu, przestawiałyśmy przy tym meble, robiłyśmy straszny bałagan. Tata z obawy, żeby nic nam się nie stało, zapisał nas w końcu do szkółki tańca. Tańca uczyłam się dziesięć lat. Potem przez trzy lata uczyłam się w Teatrze Muzycznym Roma. A potem wyjechałam do Łodzi na studia, tam założyłam też swoją szkołę tańca.

- Taniec to twój sposób na życie? Pasja?
- To przede wszystkim moja filozofia życia. I pasja i zawód, sposób na zarabianie pieniędzy. Taniec wypełnia mi czas. Praktycznie nie mam czasu na inne przyjemności.

- I niczym innym się nie zajmujesz? A nauka?
- Studiuję filologię angielską, jestem na trzecim roku. Po wygraniu programu okazało się, że nie mam jednak czasu na naukę, musiałam więc wziąć urlop dziekański. Nie dało się tego bowiem pogodzić, na co dzień bardzo dużo podróżuję, tylko jeden dzień w tygodniu spędzam w domu. Mój drugi dom, to pociąg. Jestem ciągle na walizkach.

- Jaki masz pomysł na życie? Czy to nadal będzie taniec?
- Planuję przenieść swoją szkołę w inne miejsce, do większego budynku. Będę dalej tańczyć, ale chciałabym też spróbować swoich sił w aktorstwie, może w teatrze.

- Co dała ci wygrana w You Can Dance?
- Bardzo wiele, nie jestem już anonimowa, nie jestem tancerką jedną z wielu.

- Masz satysfakcję, że ludzie cię rozpoznają?
- Podoba mi się, że mówią: o, to jest ta dziewczyna, która wygrała taneczny program.
- To cię nie męczy?
- Jeszcze nie. Poza tym nie jest to aż tak nagminne. Zaczepiają mnie zwłaszcza ludzie zajmujący się tańcem, podchodzą, zadają pytania z branży, ich nie interesuje moje życie prywatne.

- No właśnie, a prywatnie jesteś zajętą, czy wolną kobietą?
- Mam chłopaka, ale nie chcę o tym mówić publicznie.

- Ile ćwiczysz dziennie?
- Zależy, zdarza się, że pracuję po pięć godzin. Najwięcej tańczę głównie w weekendy, wtedy jeżdżę na warsztaty i tańczę po 5 - 6 godzin.

- Zrobiłaś sobie kiedyś taki taneczny maraton? Do upadłego?
- Takim maratonem był udział w You Can Dance. Przez trzy miesiące trenowaliśmy po dziewięć godzin dziennie. Bez dnia wolnego. W dniu finału myślałam, że padnę.

- Sama wymyślasz i pracujesz nad choreografią?
- Tak, układy są wyłącznie mojego autorstwa. Choć oczywiście jest to zlepek wszystkiego, czego nauczyłam się od innych. Ale złożenie kroków jest moje.

- Czy dodatkowo pracujesz jeszcze nad swoją kondycją, np. biegasz?
- Nie, taniec zapewnia mi wystarczającą dawkę takiej pracy.

- Co poradziłabyś tym młodym ludziom, rówieśnikom, którzy chcieliby pójść w twoje ślady?
- Najważniejsza jest wytrwałość i systematyczność. Ja, gdybym nie była wytrwała, to w kolejnej edycji YCD nie dostałabym się do programu. Nie wolno się zniechęcać, choć to bardzo ciężki zawód. Potrzeba lat nauki. Do tego ważne jest, by kreować i zachować swój styl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!