MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżki dla kierowców KM Szczecinek. Miły prezent na 60-lecie [wideo, zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Pracownicy KM na jubileuszowym spotkaniu
Pracownicy KM na jubileuszowym spotkaniu Rajmund Wełnic
Komunikacja Miejska w Szczecinku świętuje 60-lecie istnienia. Najlepsza jubileuszowa wiadomość dla kierowców to podwyżki.

60. urodziny szczecinecki przewoźnik świętował skromnie i bez pompy. Była niewielka uroczystość w ratuszu, kilka przemówień i przypomnienie historii firmy oraz planów na przyszłość.

Teraźniejszość Komunikacji Miejskiej to ponad 70 osób załogi, z czego prawie połowa to kierowcy. I właśnie oni od nowego roku dostaną podwyżkę. – Średnio po 300 zł, co pozwoli nam osiągnąć średnią płacę dla kierowców około 3,3 tys. zł brutto – szef KM Tomasz Merk mówi, że miasto przeznaczy na to 200 tys. zł, aby fachowcy nie odchodzili z pracy z powodu niskich płac.
Dziś przewoźnik ma 22 autobusy, od 17-osobowych busów po duże 101-osobowe MAN-y. Co rok przewozi ponad 2,5 miliona pasażerów, a jego autobusy przejeżdżają około 800 tysięcy kilometrów. – I spadek liczby pasażerów z uwagi na wzrost liczby auto osobowych to dla nas dziś największe wyzwanie – mówi Tomasz Merk.

KM to nie tylko transport kołowy. Firma jest armatorem, ma dwa stateczki spacerowe pływające po Trzesiecku. Ponadto prowadzi stację paliw, która swego czasu przełamała absurdalnie wysokie ceny na stacjach paliw w mieście, stację kontroli pojazdów, warsztaty i i serwis. Ma także myjnię, sklep z częściami i salon motocyklowo-rowerowy. Wkrótce zamierza – z unijną pomocą – kupić 10 autobusów elektrycznych.

To przyszłość, a historia? W roku 1956 na prezydium Miejskiej Rady Narodowej stanął problem uruchomienia linii autobusowej. Zakupiono nawet zwykłą ciężarówkę i głowiono się, jak ją przerobić na autobus. Wtedy jeszcze się nie udało, ale już latem tego samego roku „Głos Koszaliński” donosił, że Wojewódzka Rada Narodowa przydzieliła Szczecinkowi dwa autobusy marki Star. Po jazdach testowych i uzgodnieniach z załogami przedsiębiorstw ustalono lokalizacje przystanków i trasy autobusów. W dni targowe stary 52 na 26 i 30 miejsc z kierowcą i konduktorką kursowały na wydłużonej linii z Kwieciszewa na południu Szczecinka do Trzesieki (na co dzień - z dworca kolejowego przez całe centrum do pętli koło ulicy Kilińskiego).

Pojazdy eksploatowało Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Atrakcja była przeogromna – jak piszą w „Głosie” – dzieciaki po kilka razy objeżdżały całą trasę blokując miejsca innym pasażerom. Star 52 to nie był wzorzec wygody i ekonomiki – silnik z ciężarówki spalał 33 litry benzyny na 100 kilometrów, na pasażerowie trzęśli się niemożliwie na ławkach ustawionych na szkielecie z profili stalowych. Już wtedy autobusy jeździły z herbem Szczecinka w żółto-czerwonych barwach. Zmieniono je oficjalnie dopiero w latach 90., już po utworzeniu KM – pomysł przemalowania taboru na biało-zielone barwy Szczecinka rzucił ówczesny wiceburmistrz Andrzej Jaszczur.

Pierwszą bazą przewoźnika były garaże MPGK przy ulicy Zamkowej (dziś jest tu parking). Tabor szybko się powiększał, już dwa lata później po ulicach Szczecinka jeździło 5 autobusów, a zajezdnię urządzono w dawnych magazynach przy ulicy Przemysłowej. Firma urzędowała tu do czasu wybudowania na przełomie lat 80. i 90. nowej bazy przy ulicy Cieślaka. Problemów nie brakowało, pasażerowie skarżyli się, że rozkład jazdy sobie, a życie sobie. Autobusy marki San często się psuły, brakowało odpowiedniego zaplecza technicznego do napraw.

Ale Szczecinek się rozrastał, przeżywał boom przemysłowy lat 60., a wraz z nowymi zakładami, rozrastał się i miejski przewoźnik, bo przecież do pracy trzeba było ludzi jakoś dowieźć. Były to czasy, gdy pracownicy w czynie społecznym stawiali daszki nad przystankami. Powstawały nowe linie (w latach 70. już sześć) z nowych osiedli do nowych zakładów i szkół. W roku 1970 firma zatrudniała 61-osobową załogę, z tym 25 kierowców i 22 konduktorki. Rok później zastąpiły je kasowniki. Kierowcy przesiedli się na nowocześniejsze autobusy San H-27 i San-108B. Zakład komunikacyjny nadal funkcjonował w ramach „komunalni” przekształconej w Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Kolejne zmiany przyniosła fala PRL-owskiej centralizacji. W roku 1978 uznano, że lepiej będzie skupić wszystkie miejskiej firmy przewozowe w województwie koszalińskim z jedno, duże przedsiębiorstwo – Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej. Na początku nie było źle – poprawiło się zaopatrzenie w części zamienne i nowsze – choć używane - Jelcze 272 zwane „ogórkami”. W takim kształcie firma dotrwała do końca lat 80.. Wraz z przemianami gospodarczymi i ustrojowymi, a przede wszystkim odtworzeniem samorządów, stało się jasne, że WPKM traci rację bytu. Jeszcze rzutem na taśmę zapadła decyzja o budowie bazy – zajezdni, warsztatów, magazynów, biurowca, garaży przy ulicy Cieślaka. Kończyło ją już wiosną 1990 roku szczecineckie Komunalne Przedsiębiorstwo Budownictwa Specjalnego. Czasy się zmieniały, nową bazę już poświęcono po mszy świętej odprawionej na placu manewrowym, co w PRL było oczywiście nie do pomyślenia. W tym czasie szczecinecki oddział WPKM zatrudniał 85 osób, w tym 52 kierowców. Tabor stanowiły głównie autosany H9-35 i jelcze M11/L11 i PR 110M, w sumie oddział miał aż 33 pojazdy. Większość w opłakanym stanie technicznym.

Transport publiczny wziął na swoje barki samorząd Szczecinka. Z początkiem 1992 roku powołano spółkę komunalną Komunikacja Miejska, jej szefem został Romuald Szkiłądź. To był – może poza pionierskimi czasami – najtrudniejszy moment w historii firmy, która dysponowała zdezelowanymi autobusami i sypiącymi się przystankami, a dziura finansowa sięgała 45 procent wydatków. Dobrze, że choć baza była nowoczesna. Najpilniejsza była wymiana taboru. Otwarcie granic umożliwiło ściągnięcie używanych pojazdów z Zachodniej Europy. Jelcze i autosany zastąpiły duńskie DAB-y (kilka lat temu jeden z nich wrócił do fabryki jako eksponat muzealny) i Volvo. W ciągu kilka lat kupiono 12 takich pojazdów. Przełomem był program modernizacyjny – w latach 1997-2000 kupiono aż 10 fabrycznie nowych autobusów niskopodłogowych MAN. Marce tej firma pozostaje wierna do dziś – już w roku 2011 kupiła z pomocą środków unijnych kolejnych 6 MAN-ów. Ma dziś także przerobione z ciężarówek Volkswagena mniejsze autobusy VDL z racji charakterystycznych masek zwane „kaczkami” oraz busy Mercedesa.

Dziś przed Komunikacją Miejską kolejne wyzwania. W pierwszym roku swojej działalności 58 lat temu przewiozła 10 tysięcy pasażerów. Potem przez dziesięciolecia liczba ta tylko rosła - jeszcze w poprzedniej dekadzie autobusy KM przewoziły rocznie około 3,5 miliona osób. Z roku 2012 już tylko 2,304 miliona osób płacących za przejazdy (to tego ponad milion „darmowych” pasażerów). W roku 2011 było ich 2,527 miliona, a jeszcze rok wcześniej 2,572 miliona. A był czas w latach 90., że z usług Komunikacji korzystało około 6 milionów osób rocznie. W nowe milenium KM weszła jeszcze z 4,35 milionami pasażerów rocznie.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!