Z obecnych ustaleń wynika, że kurator - choć miał niepokojące sygnały - żadnego dowodu na seksualne wykorzystywanie dziecka nie znalazł.
O tej historii piszemy od kilku tygodni, gdy sąd w Szczecinku aresztował 53-letniego mieszkańca Bornego Sulinowa i jego 46-letnią konkubinę, podejrzanych o gwałty na 12-letniej dziewczynce z gminy Grzmiąca. Para - dobrzy znajomi rodziny dziewczynki - mieli dopuszczać się tych odrażających czynów od jesieni 2009 roku.
Po naszych publikacjach dyrektorka szkoły, do której uczęszczała dziewczynka, przyznała, że sygnały, że znajomość dorosłego z dziewczynką może mieć niewłaściwy charakter, mieli już we wrześniu 2008 roku. Powiadomiono policję, a ta sąd rodzinny. Kurator społeczny odwiedzał dom rodzinny dziecka, spotykał tam "wujka" z Bornego, ale zawsze w obecności dorosłych. Ustalił też, że mężczyzna zabierał dzieci do siebie lub na festyn. I tu pojawiła się nasza wątpliwość, czy dramatu dziecka można było uniknąć, skoro miał trwać aż ostatnie 18 miesięcy?
Prezes Sądu Rejonowego w Szczecinku Ewa Zielińska powiedziała nam wcześniej, że w aktach wszczętego teraz postępowania o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej, nie było sprawozdań kuratora, które by potwierdzały podejrzenia. Dziś pani prezes po szczegóły odsyła nas do rzecznika Sądu Okręgowego w Koszalinie, bo tam przekazano akta celem sprawdzenia ich przez wizytatora.
- Po rozmowie z panią sędzią sądu rodzinnego wiem, że niepokojące sygnały pojawiały się, uznano, że trzeba je sprawdzić, ale niczego konkretnego nie ustalono, po prostu kurator nie znalazł żadnego dowodu - sędzia Sławomir Przykucki, rzecznik SO, zapewnia, że sąd sygnałów nie zignorował. - Podczas wizyt kuratora dzieci jednak niczego nie potwierdziły, matka mówiła, że ma pełne zaufanie do mężczyzny. Z dokumentów wynika także, że i po tym jak dochodziło już do gwałtów, dziewczynka nadal nikomu się nie skarżyła. Dopiero w styczniu tego roku po sygnałach od ojca dziecka i jego obecnej partnerki doszło do zatrzymania podejrzanych.
Prezes Zielińska, która zresztą przesłuchiwała 12-latkę po ujawnieniu przestępstwa, w rozmowie z telewizją Gawex stwierdziła, że do wykorzystania doszło w rok po niepokojących sygnałach. Sąd na nie zareagował, sprawdził je, choć dziś wiadomo, że "można je było inaczej interpretować".
Akta sprawy są już u kuratora koszalińskiego sądu. - Przy sprawach o takim charakterze i dużym zainteresowaniu opinii społecznej ich sprawdzenie jest powszechnie stosowaną praktyką - wyjaśnia sędzia Przykucki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?